W ostatnich tygodniach najczęściej poruszane tematy w mediach internetowych to: proces Pistoriusa, afera Nkandla (zwłaszcza w świetle zbliżających się wyborów), protesty górników (głównie z związku z dochodzeniem w sprawie Marikany) i fala brutalnych gwałtów na dzieciach. To ostatnie jest szczególnie przerażające, ale zacznę od Pistoriusa.
1. Wczoraj zakończyło się przesłuchiwanie świadków i na zakończenie tego etapu dostaliśmy analizę korespondencji esemesowej między Reevą a Oscarem. Wynika z niej, że ich związek był dość typowy, choć chwilami burzliwy, bo Pistorius to choleryk i zazdrośnik, czego Reeva nie znosiła dobrze. Szybko się jednak godzili i wymieniali czułości. Ale w jednej z wiadomości Reeva napisała, że czasem się Oscara boi, gdy podnosi na nią głos. Narzekała też na jego zachowanie wobec niej w miejscach publicznych i na krytyczne uwagi dotyczące jej akcentu. Miesiąc przed śmiercią dziewczyny para dwa razy mocno się pokłóciła. Z wymiany wiadomości wynika, że to Reeva pierwsza wyciągała rękę do zgody, choć sprzeczki prowokował Oscar, oskarżając ją o flirtowanie z innymi mężczyznami. Z tej całej korespondencji wyłania się obraz łagodnej dziewczyny dążącej do kompromisu, starającej się łagodzić spory i jasno określającej swoje uczucia. Pistorius od dawna jest znany ze swojej porywczości i skłonności do robienia scen zazdrości, ale Reeva jakoś to wytrzymywała i widać, że bardzo jej na nim zależało. Pojawił się jeszcze taki wątek, że godzinę przed zastrzeleniem dziewczyny Pistorius rzekomo surfował przez 5 minut po internecie na swojej komórce, co zaprzecza jego stwierdzeniu, że poszli z Reevą spać o dziesiątej i obudził go hałas nad ranem... No cóż, w piątek zaczyna się druga część show i pole walki należeć będzie do obrony. Sprawa Państwo vs Pistorius nabierze teraz jeszcze więcej kolorów, gdyż wystarczy jedna niezgodność w oświadczeniu Pisoriusa z tym złożonym już wcześniej pod przysięgą, by jego obrońca Barry Roux miał duży kłopot.
2. O sprawie posiadłości prezydenta Zumy w Nkandla w prowincji KwaZulu-Natal pisałam już tutaj. Ogłoszony w ubiegłym tygodniu raport przygotowany przez tzw. Public Protector (czyli niezależną osobę, którą można określić jako Kanclerza Sprawiedliwości), wywołał ponowną falę dyskusji. Thuli Madonsela stwierdziła w nim, że koszt instalacji i budowy rzekomych ulepszeń gwarantujących większe bezpieczeństwo był niewspółmierny do potrzeb i że prezydent i jego rodzina odnieśli z tego osobiste korzyści, co jest naruszeniem finansów publicznych. ANC (Narodowy Kongres Afrykański), czyli rządząca partia Zumy, święcie się oburzył i radzi mu, by zignorował raport. Główna partia opozycyjna DA (Democratic Alliance) chce dymisji prezydenta i żąda, aby oddał te ponad 200 milionów randów. A były prezydent Thabo Mbeki ostrożnie radzi Zumie, by nie spieszył się z komentarzem. Raport Madonseli wykazuje także, że główny architekt został zatrudniony bez żadnego przetargu, co jest niezgodne z prawem, i zarobił 16,5 miliona. Zuma oczywiście rezygnować ze stanowiska nie zamierza, a wręcz przeciwnie, jest przekonany, że i tak wygra nadchodzące wybory. Na razie faktycznie nic nie można mu zrobić, bo nie ma twardych dowodów na to, że świadomie i z premedytacją wydał pieniądze z kasy państwa na własne potrzeby. A organizacja Justice Protect SA rozpoczyna kampanię pod hasłem "Ręce precz od Madonseli" w odpowiedzi na gwałtowną krytykę jej i raportu ze strony ANC.
3. Marikana co jakiś czas wraca na wokandę, bo dochodzenie w sprawie tragicznego przebiegu strajku w tej kopalni platyny w sierpniu 2012 roku nadal trwa. Policja zastrzeliła wtedy 34 protestujących, a co najmniej 78 zostało rannych. Ostatnie doniesienia specjalnej komisji badającej sprawę mówią o tym, że policjanci, którzy byli tam obecni, nie mieli doświadczenia w kontrolowaniu zachowania tłumu, zwłaszcza górników, którzy protestują często i zazwyczaj niezbyt spokojnie. AMCU (Association of Mineworkers and Construction Union, czyli stowarzyszenie pracowników kopalni) strajkuje od stycznia (jest to największy strajk w erze post-apartheidu i uderzył on w 40% światowego wydobycia tego surowca), a jutro w Johannesburgu będzie demonstracja. Chodzi oczywiście o podwyżki, których żądają związki zawodowe, a na które nie godzą się właściciele kopalni. Przemysł wydobycia platyny stracił już miliardy randów przez strajki. Nie pomaga w tym wszystkim mechanizacja wydobycia powodująca dodatkowe zwolnienia w kraju, gdzie ogólne (oficjalne) bezrobocie sięga 25%. Jak na razie nie widać jednak światełka w tunelu, bo nikt nie chce ustąpić...
4. I ostatni temat z pierwszych stron gazet, czyli przerażające doniesienia o fali gwałtów na małych dziewczynkach w kapsztadzkich townshipach. 9-latka zgwałcona i podpalona w styczniu, zmarła w szpitalu w ubiegłym tygodniu. Tydzień wcześniej 6-latka została zaatakowana we publicznej toalecie. Na początku lutego zamordowano 11-latkę, którą najprawdopodobniej też najpierw zgwałcono. A od niedzieli trwa obława na mężczyznę, który napadł na 3-letnią dziewczynkę... RPA jest znane w świecie z bardzo wysokich wskaźników gwałtu na kobietach i dzieciach. Często wynika to z przeświadczenia, że seks z dziewicą leczy z HIV/AIDS, a seks z lesbijką uleczy ją z homoseksualizmu. Najgorsza jednak w tym wszystkim jest względna bezkarność. Większość takich incydentów ma miejsce w tzw. osadach nieformalnych, czyli po prostu w slumsach, gdzie panuje ogólna bieda i przemoc. Wielu nie ma poczucia, że policja może tam cokolwiek zdziałać. W przypadku podpalonej dziewczynki mieszkańcy sami zorganizowali obławę i trzymali sprawcę w garażu do czasu przyjazdu służb. 27-letni mężczyzna jest teraz oskarżony o gwałt i morderstwo. Gdy czyta się komentarze pod takimi doniesieniami, powtarza się jedno żądanie: przywrócić karę śmierci, zniesioną w 1995 roku. Czy to jednak powstrzymałoby tę falę przemocy? Nie sądzę. Ważniejsza jest chyba edukacja i wyrobienie w ludziach przeświadczenia, że zgłoszenie gwałtu zakończy się zatrzymaniem i skazaniem sprawcy. Do tego jednak trzeba sprawnej i odpowiednio przeszkolonej policji, do której ludzie mogliby mieć zaufanie. A do tego jeszcze niestety daleko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz