Dziś rano przez przypadek słuchałam w samochodzie relacji na żywo z rozprawy. Nel akurat analizował esemesy między Reevą a Oscarem. Wywnioskował z nich, że Pistorius to zazdrośnik i egoista, skupiony wyłącznie na sobie i żądający od dziewczyny, by zachowywała się tak, jak on chce. Oskarżony nie zaprzecza, kaja się, przyznaje, że bywał dla niej niemiły i niesprawiedliwy, ale podkreśla, że to pojedyncze zdarzenia, a nie reguła. Jednak prokurator drąży, a jego głównym celem jest udowodnienie, że Pistorius był świadomy tego, kto był w łazience, i strzelał z premedytacją. Oscar twierdzi, że nigdy nie zamierzał nikogo zabić, że to był wypadek itd., że nie zauważył, iż Reevy nie było w łóżku (co swoją drogą jest bardzo ciekawe, skoro tak się obawiał, że w domu jest intruz i biegał po pokoju sprawdzając czy okna są zamknięte), ale na wiele pytań zamkniętych nie daje prostej odpowiedzi "tak" lub "nie". Raz mówi, że nie zamierzał w ogóle strzelać i zrobił to niechcący, innym razem, że chciał się bronić przed intruzem. To wystarcza, by Nel oznajmił światu, że Pistorius kłamie.
Znajomi z pracy kręcą głowami: nikt Pistoriusowi nie wierzy. Owszem, przyjmują do wiadomości, że żałuje i wyraża skruchę, ale są przekonani, że zastrzelił swoją dziewczynę w afekcie po kłótni. Największe wątpliwości wzbudza perspektywa sprawiedliwego wyroku. Większość ludzi nie ma pewności, że dotychczasowa pozycja oskarżonego nie będzie miała na to wpływu. Jednak fakt, że prokuratorem jest szanowany Gerrie Nel, który posadził już na 15 lat skorumpowanego komisarza policjji Jackie Selebiego, daje promyk nadziei, że doczekamy się bezstronnej decyzji sądu w sprawie Państwo vs. Pistorius.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz