środa, 10 lutego 2016

Jozi, eGoli, Miasto Złota...

...Johannesburg. Kojarzy Wam się to miasto z czymś szczególnym? Może z filmem "Dystrykt 9"? ;-) Może zawsze się Wam wydawało, że to stolica RPA? Albo kojarzycie to miasto z wysoką przestępczością? Ja od początku byłam go ciekawa, ale trochę czasu mi zajęło, żeby odkryć jego uroki. Okazuje się, że to bardzo intrygujące miasto, choć na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie mało przyjaznego molocha. Warto więc wybrać się na zwiedzanie z kimś, kto potrafi pokazać zarówno jego najciekawsze zakątki, jak i historię, która jest bardzo nietypowa. Polecam dwie opcje: czerwony autobus turystyczny City Sightseeing Tours oraz piesze wycieczki z sympatycznym przewodnikiem Geraldem Garnerem z Joburg Places (który wydał również kilka książek o Johannesburgu). Dzieliłam się kilkoma fotografiami z różnych wypadów do tego miasta na Instagramie, ale czas chyba też co nieco napisać!

Po pierwsze - Johannesburg NIE JEST stolicą RPA. Kraj ten ma ich aż trzy, ale akurat to miasto na tej liście się nie znajduje: Pretoria to stolica administracyjna (siedziba prezydenta), Kapsztad - ustawodawcza (tam mieści się parlament), a Bloemfontein - sądownicza. Natomiast Johannesburg jest największym miastem i centrum biznesowym RPA. Mieszka tu ok. 4 milionów ludzi, choć szacunki są różne, zależnie od tego, jaki obszar bierze się pod uwagę. Liczby wahają się więc od ok. 1 miliona w samym mieście po nawet 6 milionów w tzw. obszarze metropolitarnym. Jest to też największe miasto na świecie, które nie leży nad rzeką, jeziorem czy morzem. Tak naprawdę powstało w najmniej odpowiednim do zasiedlenia miejscu, z dala od jakiegokolwiek większego źródła wody, na wysokości 1700 m n.p.m., z dala od wszystkiego... Kiedy i dlaczego? Bardzo niedawno, bo dopiero pod koniec XIX wieku, i z powodu złóż złota, które tu odkryto.

Gorączkę złota w regionie Witwatersrand zapoczątkowało odkrycie tego kruszca przez Jana Gerritza Bantjes w czerwcu 1884 roku. Wieść rozniosła się po świecie z szybkością błyskawicy i wkrótce tysiące poszukiwaczy złota z Australii czy Kalifornii przeniosło się do Afryki Południowej, by tu w końcu znaleźć fortunę. Tak oto w 1886 roku powstało miasto, którego nazwa oznacza po prostu "miasto Johannesa". Nie wiadomo jednak do końca, o jakiego Johannesa czy może Johanna chodziło, bo to w tamtych czasach było bardzo popularne imię i wiele ważnych postaci z historii RPA je nosiło. Nie zachowały się żadne dokumenty na ten temat, gdyż w pewien letni, burzowy wieczór wichura porwała namiot komisarza, który przybył, by oficjalnie poinformować tłum poszukiwaczy złota, że oto powstanie tu miasto. Wraz z namiotem w dal pofrunęły też plany i wszelkie instrukcje budowlane, postanowiono więc pominąć zwyczajowe rządowe procedury, a decyzje dotyczące nowej miejscowości pozostawiono inspektorowi o nazwisku Johann Rissik. To właśnie on oraz wiceprezydent Republiki Transwaalu Christiaan Johannes Joubert zostali wysłani na tereny nowych złóż złota, by ocenić, w którym miejscu powinno powstać miasto. Możliwe więc, że to od ich imion wzięła się jego nazwa.


Tak było na początku... (źródło)
... a w 1887 r. , czyli rok od oficjalnego założenia, było już tak! (źródło)

Miasto rozrastało się szybko, już w pierwszym roku istnienia powstała giełda, założono pierwszą gazetę, zbudowano kościół i teatr. W 1896 roku mieszkało tu już ponad 100,000 osób! Rosły jednak napięcia między Brytyjczykami, ówczesnymi kolonizatorami, a burskim rządem z Pretorii. Skończyło się to drugą wojną burską, która toczyła się od 1899 do 1902 roku. W tym czasie wielu afrykańskich górników opuściło Johannesburg, a na ich miejsce właściciele kopalni sprowadzili siłę roboczą z Chin. Po wojnie Afrykańczycy wrócili, ale wielu Chińczyków pozostało w nowym kraju. Obecnie RPA ma największą chińską diasporę na kontynencie, a zdecydowana większość mieszka właśnie w Johannesburgu.

Z tego wczesnego Miasta Złota zostało niewiele. Zostało bowiem gruntownie przebudowane, począwszy od lat 30. XX wieku. Drapacze chmur zaczęły się pojawiać w latach 40., a gdy w 1948 roku władzę przejęła Partia Narodowa i wprowadziła w życie doktrynę apartheidu, zaczęto także budować wokół wielkich miast tzw. townships, czyli dzielnice dla nie-białych mieszkańców. Tak powstało Soweto, w południowo-zachodniej części Johannesburga, które obecnie liczy sobie ponad milion mieszkańców.


Johannesburg w latach 30. XX wieku (źródło)

Jozi (bo tak pieszczotliwie mówi się na to miasto) przeżywał rozkwit aż do lat 80. Wtedy zaczął podupadać, głównie z powodu izolacji RPA na arenie międzynarodowej. Segregacja rasowa sprawiła, że coraz więcej zagranicznych inwestorów zaczęło się wycofywać z kraju. Skutki tego widać do dziś, gdyż wiele budynków z tamtego okresu w tzw. CBD (Central Business District) nadal stoi pustych i niszczeje. Sporo jest też kontrastów - nowoczesne szkło i metal obok rozpadających się ruder. Ale też inwestuje się mnóstwo pieniędzy w rewitalizację i Johannesburg znów kwitnie. Ilość fajnych restauracji, klubów, galerii, a także różnych wydarzeń kulturalnych i rozrywkowych może przyprawić o zawrót głowy! Poza tym z architektonicznego punktu widzenia to też chyba jedno z najbardziej szalonych miejsc na świecie ;-) Oto jak wygląda dzisiaj:

Widok z Carlton Centre

A to Carlton Centre - najwyższy biurowec Afryki, otwarty w 1973 roku. Wjeżdża się na najwyższe, 50. piętro, z którego można podziwiać panoramiczne widoki Johannesburga. Powoli znów zapełnia się biurami, choć na zewnątrz wygląda dosyć upiornie...

Most Nelsona Mandeli
Widok ze Wzgórza Konstytucyjnego
Sąd Konstytucyjny



O szczegółach pieszych wycieczek po Johannesburgu oraz objazdówki autobusem turystycznym już innym razem :-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...