piątek, 12 września 2014

Pistorius winny, ale nie do końca...

Dziś w pracy regularnie biegaliśmy do kuchni, gdzie w telewizji leciała relacja na żywo z Sądu Najwyższego w Pretorii. We wczorajszym wpisie zapomniałam dodać, że oprócz zastrzelenia Reevy Pistorius miał kilka innych incydentów na sumieniu, za które również odpowiada podczas tego procesu. Sędzia Masipa oczyściła go z zarzutów nielegalnego posiadania amunicji we własnym domu oraz użycia broni w miejscu publicznym (dokładniej - w samochodzie, w którym przestrzelił szyberdach), ale uznała go winnym nielegalnego użycia broni w restauracji (wspominałam o tym tutaj). Najważniejszy jednak jest oczywiście wyrok w sprawie zabójstwa Reevy. Jak się spodziewano - Pistorius został uznany winnym nieumyślnego spowodowania śmierci. Gdy sędzia ogłaszała swoją decyzję, na twarzy oskarżonego nie drgnął żaden mięsień. Pistorius wyglądał dziś przez całe posiedzenie jak woskowa figura. Jego rodzina natomiast wyraziła wdzięczność dla sędzi i ponowiła wyrazy współczucia dla bliskich Reevy, którzy wysłuchali werdyktu z niedowierzaniem. Nie końca zadowolił on obrońcę i prokuratora. Sędzia oddała na chwilę głos Barry'emu Roux i Gerriemu Nel. Pierwszy chciał przedłużenia zwolnienia za kaucją, drugi oczywiście wręcz przeciwnie. Nel argumentował, że Pistorius sprzedał swoje nieruchomości, mieszka u rodziny, więc niewiele go trzyma w RPA (sugerując tym samym, że może próbować wyjechać z kraju). Poza tym oskarżony wdał się niedawno w przepychanki w klubie nocnym (pisałam o tym w lipcu) i wykazywał skłonności depresyjne, więc istnieje możliwość, że targnie się na swoje życie. Roux odparował, że Pistorius był na wolności za poręczeniem, gdy ciążył na nim potencjalnie poważniejszy zarzut, niż ostatecznie zdecydował sąd, a swoje posiadłości sprzedał, by opłacić koszty sądowe, a nie uciekać z kraju. Ostatecznie sąd zwolnił oskarżonego za kaucją do czasu ogłoszenia wyroku - czyli do 13 października. Uznanie Pistoriusa winnym nieumyślnego spowodowania śmierci nie równa się bowiem ze skazaniem go. Tak więc nadal niewiele wiadomo.

Już wczoraj było kontrowersyjnie, ale dzisiejsza decyzja sądu wywołała mnóstwo reakcji i dyskusji. Wypowiedział się nawet amerykański biznesmen Donald Trump, nazywając sędzię Masipę kompletną kretynką. Prawnicy i eksperci debatują, czy Masipa uległa presji pozycji i sławy Pistoriusa, czy po prostu bardzo ściśle trzymała się litery prawa i nie miała wyjścia - po prostu nie mogła uznać go winnym morderstwa z premedytacją. Obiektywnie rzecz biorąc, oskarżyciel (czyli państwo) faktycznie nie udowodnił ponad wszelką wątpliwość, że Pistorius strzelał po to, by zabić. Ale w słowach sędzi zabrakło w pewnym momencie logiki. Z jednej strony orzekła, że nie wykazano, jakoby intencją Oscara było zabicie osoby znajdującej się w łazience. I tu wszyscy zadają sobie następujące pytanie: jeśli nie zamierzał zabić, to w jakim celu oddał cztery strzały w drzwi małego pomieszczenia wiedząc, że ktoś tam jest? Szanse, że znajdującej się w nim osoby nie dosięgnie żadna z kul były przecież bardzo nikłe. Jakie więc były jego intencje? Przecież nie były to strzały ostrzegawcze. Co więcej, taki werdykt tworzy precedens. Wygląda na to, że można wykazać się nieodpowiedzialnością ('negligence', jak to ujęła sędzia) i strzelać sobie do ludzi, tłumacząc się potem obroną własną albo wypadkiem, i dostać najwyżej 15 lat zamiast dożywocia, które grozi za zabójstwo z premedytacją. 

Opinia publiczna wydaje się zaskoczona i zgorszona decyzją Masipy. U mnie w pracy ludzie kręcili głowami, ale nie do końca z niedowierzaniem, bo wielu spodziewało się, że Pistoriusowi pewnie się upiecze. Niektórzy snują pesymistyczne wizje, że może w ogóle nie pójdzie siedzieć (taka możliwość też istnieje) i zaraz napisze książkę, na której zbije majątek. Jednak warto pamiętać, że to nie koniec sprawy. Ostatecznego wyroku jeszcze nie ma, a i po jego ogłoszeniu prokuratura ma prawo złożyć odwołanie. Jest bardzo prawdopodobne, że tak właśnie się stanie i będziemy mieć kolejne kilka miesięcy telewizyjnego show.

czwartek, 11 września 2014

Dzień sądu - ale jeszcze nie ostatecznego

Dziś Oscar Pistorius powrócił na salę sądową, by usłyszeć wyrok. Spodziewano się, że odczytywanie przez sędzię Thokozile Masipę wniosków zajmie co najmniej kilka godzin, a może nawet dni. Jednak dość szybko usłyszeliśmy, że Pistorius nie jest winny morderstwa z premedytacją, bo nie przedstawiono na to wystarczających dowodów. Tuż po lunchu natomiast sędzia nagle przerwała posiedzenie i odroczyła sprawę do jutra. "Cliffhanger" - tak media określają ten niespodziewany suspens, który zafundowała nam Masipa. Zdążyła jednak zasugerować, że czyn Pistoriusa nosi znamiona tzw. 'culpable homicide', które w innych krajach określane jest jako 'manslaughter' - nieumyślne spowodowanie śmierci. Sędzia Masipa użyła wobec Pistoriusa słowa 'negligent', które dosłownie oznacza 'niedbały'. Uznała użycie przez niego broni jako nieadekwatne do sytuacji i w związku z tym nieodpowiedzialne. Osoba rozsądna nie postąpiłaby w ten sposób. Zaznaczyła przy tym, że oskarżony był poczytalny w momencie popełnienia zbrodni i nie miał problemu z odróżnieniem dobra od zła.

Na razie wiemy więc, że Pistorius nie dostanie więcej niż 15 lat, bo taka jest maksymalna kara za nieumyślne spowodowanie śmierci. Przy okazji pojawiło się wiele analiz i komentarzy na temat sędzi Masipy. Na początku procesu była ona krytykowana za to, że rzadko zabierała głos podczas przesłuchiwania świadków czy przedstawiania przez prokuratora i obronę dowodów. Zarzucano jej, że w ten sposób maskuje swoją niepewność w obliczu kamer telewizyjnych. Krytycy jednak mylili się. Masipa wykazała się raczej niezwykła siłą charakteru. Jej rzadkie wtrącenia czy uwagi były zawsze merytoryczne i odpowiednio sformułowane. To nie jest nieśmiała kobieta - ona po prostu bardzo uważnie śledziła całe postępowanie, by swoim dzisiejszym odczytem dowieść, że jest sędzią bardzo wysokich lotów. Eksperci byli dziś pod wrażeniem jej opanowania i bardzo jasnych i logicznych wniosków. Proces Pistoriusa to test dla systemu sądowniczego RPA i wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że cały świat to obserwuje. Jednak fakt, iż sędzia odrzuciła opcję skazania Pistoriusa za morderstwo z premedytacją sprowokował też komentarze, że pewnie mu się upiecze w związku z jego pozycją i sławą. Ale jest też druga strona medalu. Oto wyrok na sławnego i bogatego białego Południowoafrykańczyka wyda czarna kobieta pochodząca z townshipu w Johannesburgu, która przeszła długą i trudną drogę, by zasiąść w Sądzie Najwyższym w Pretorii jako sędzia w tak głośnej sprawie. Jak na razie Masipa spełnia się w tej roli wzorowo.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...