Ulice Pretorii były dziś zupełnie puste, wszystkie sklepy pozamykane, nawet kościół tuż obok naszego osiedla chyba odwołał poranną mszę. Normalnie ciągną do niego tłumy, dziś rano nie było nikogo. Sama uroczystość w Qunu chyba się udała, choć poślizg był dość znaczny, prawie 2 godziny dłużej to trwało, niż planowano. Miała to być skromna rodzinna uroczystość, ale wyszło nieco inaczej: 4500 gości i jedno przemówienie za drugim. Dobrze, że chociaż samo złożenie trumny do grobu odbyło się bez kamer i w małym gronie. No i na szczęście nie wybuczano Zumy...
Jutro dzień wolny, Dzień Pojednania. Dość znamienne święto w świetle wydarzeń ostatniego tygodnia. Tylko nie jestem pewna, czy ANC to w pełni rozumie. Zobaczymy, co się teraz będzie działo. Ale co do jednego nie mam wątpliwości - nie będzie drugiego Zimbabwe i rzezi białych itp., bo to w ogóle nie jest tu problemem. Są za to coraz większe nierówności społecznie wśród czarnej ludności, a korupcja przeżera niemal wszystkie dziedziny życia. Z drugiej strony za to pojawiają się coraz to nowe możliwości rozwoju, nowe inicjatywy lokalne, inwestycje. Ludzie chcą po prostu żyć na lepszym poziomie, tak jak wszędzie, i mają coraz większą świadomość tego, że mogą zmienić swoje życie. Może i jestem niepoprawną optymistką, ale pozytywnego myślenia nigdy za mało :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz