niedziela, 29 grudnia 2013

Święta, Święta... i po Świętach ;-)

W Polsce, z tego, co wiem, zimowa aura się nie objawiła w tym roku, a my tutaj z kolei też nie mamy najlepszej pogody. Dziś leje, jest szaro i dość chłodno, jak na tę porę roku, bo ok. 20 stopni. Przez cały ten tydzień pogoda jest w kratkę. W ubiegłym roku było bardzo upalnie, w Wigilię 38 stopni, w końcu Boże Narodzenie wypada w środku lata. I jest to też sezon urlopowy, więc nie ma tu takiej atmosfery, jak w na północnej półkuli. Południowoafrykańczycy mają średnio 15 dni urlopu na rok, więc kulminacja następuje właśnie od połowy grudnia do połowy stycznia. Pretoria jest w tym czasie jeszcze spokojniejszym miastem, niż zazwyczaj, bo nie ma w ogóle korków - szkoły są zamknięte na okres wakacyjny (rok szkolny tutaj jest od stycznia do grudnia), urzędy działają na pół gwizdka, bo większość pracowników wybywa w rodzinne strony albo na wybrzeże, od Kapsztadu po Durban. Nie jest to więc najlepsza pora na wizytę w tych rejonach, bo tłok na plażach jest niemiłosierny. 

Świąteczne dekoracje pojawiają się w sklepach już w październiku. Wygląda to co najmniej kuriozalnie, kiedy przy wejściu do centrum handlowego czy supermarketu stoi wielki Mikołaj z brodą czy sztuczna choinka. A w grudniu zaczynają lecieć świąteczne hity, co już zupełnie nie pasuje do klimatu. To było moje drugie Boże Narodzenie tutaj i chyba mi wystarczy na jakiś czas ;-) Mimo że duża część społeczeństwa to chrześcijanie, zazwyczaj mówi się o okresie świątecznym "holiday" albo "festive season". To przede wszystkim czas odpoczynku i możliwość spędzenia czasu z rodziną, kwestia religijna schodzi często na drugi plan. To, co mi się z kolei podoba, to lokalna interpretacja choinki. Jako że świerków czy jodeł tu nie ma, zaadaptowano na tę okazję baobab. W wielkim centrum handlowo-biznesowym w Sandton (część Johannesburga) wyglądał w tym roku tak (zdjęcie z internetu, nie mojego autorstwa): 



Uważam, że jest to bardzo fajny pomysł. My też chcieliśmy nabyć mniejszą wersję, ale nie udało nam się, więc przystroiliśmy zakupiony w ubiegłym roku stożek z uschniętych gałęzi, co dało taki oto efekt :-)


Ja się znów w tym roku wysiliłam i zrobiłam pierogi z kapustą i grzybami (w sklepach jest normalnie niemiecka kapusta kiszona w słoikach) oraz sałatkę jarzynową, bo znalazłam też ogórki kiszone (również niemieckie, ale nie ma co wybrzydzać ;-)). Ponownie też połączyliśmy polską i brytyjską tradycję, stąd bucks fizz na zdjęciu (szampan z sokiem pomarańczowym, który pije się na rozpoczęcie pierwszego dnia świąt). I mimo że spędziłam bardzo miło ten czas ze znajomymi, to jednak brakuje tu trochę tej magii świąt. Nie znoszę zimy i śniegu, ale to jest ten czas w roku, kiedy taka pogoda jest jedyną właściwą! No bo jak tu chodzić w klapkach i szortach w Boże Narodzenie. Tak więc w przyszłym roku poproszę śnieg na święta w Polsce! :-)

2 komentarze:

  1. Marianna, bardzo nam się podoba pomysł przystrajania baobabów, no i Wasz stożek też ładny :). Zwróciliśmy uwagę właśnie na to, że w Ekwadorze dominują sztuczne choinki, zamiast np. udekorowanych palm ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu też niestety jest sporo sztucznych choinek, ale te baobaby trochę równoważą niezbyt dobre wrażenia estetyczne ;-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...