Dziś wchodzą w życie nowe zasady wjazdu do i wyjazdu z RPA. Dotyczą podróżujących dzieci (czyli osób poniżej 18 roku życia), które muszą od teraz mieć przy sobie akt urodzenia, na którym widnieją imiona rodziców. Jeśli z dzieckiem podróżują oboje rodzice, muszą mieć jego akt urodzenia (oczywiście oprócz paszportu); jeśli tylko jeden rodzic - oprócz aktu potrzebna jest także potwierdzona notarialnie zgoda drugiego rodzica na podróż dziecka oraz kopia jego dowodu tożsamości. W przypadku, gdy drugi rodzic nie żyje, trzeba okazać na granicy akt jego zgonu; gdy drugi rodzic jest nieznany (w ustawie jest ojciec, więc chyba zakłada się, że matka jest zawsze znana...) - potwierdzone notarialnie poświadczenie, że rodzic podróżujący (matka) jest jedynym prawnym opiekunem. Jeśli rodzice są rozwiedzeni, potrzebny będzie sądowy akt rozwodu i potwierdzona notarialnie zgoda drugiego rodzica - to w przypadku, gdy oboje sprawują nad dzieckiem opiekę. Co w takim razie, gdy opiekę sądownie przyznano tylko jednemu rodzicowi? Tego ustawa nie przewiduje... Ale zakłada się, że wtedy trzeba będzie przedstawić dokument sądowy potwierdzający przyznanie opieki nad dzieckiem rodzicowi, który z nim podróżuje. Gdy natomiast dziecko podróżuje samo do RPA, potrzebne są: potwierdzone notarialnie zgody obu rodziców na podróż, kopie ich dowodów tożsamości oraz dane kontaktowe, a także dane osób odbierających dziecko z lotniska (dane kontaktowe i kopie ich dowodów tożsamości). Tu już aktu urodzenia niby nie potrzeba, ale wychodzi na to, że jest niezbędny, gdy dziecko z RPA wyjeżdża...
Po co to wszystko? Ano po to, by uszczelnić granice i wprowadzić dodatkową ochronę przed rzekomo masowym handlem dziećmi. Tylko jak to zazwyczaj bywa w przypadku południowoafrykańskiego rządu, zamysł jest szczytny, ale wykonanie już mocno niedopracowane, z wieloma lukami i znakami zapytania. Nie wiadomo na przykład, czy te akty urodzenia i inne dokumenty mają być przetłumaczone na język angielski? Nigdzie tego nie zapisano.
Oprócz regulacji związanych z podróżowaniem dzieci weszło też rozporządzenie, że obcokrajowcy muszą aplikować o wizę do RPA wyłącznie w ambasadach tego kraju (gdzie również będą pobrane odciski palców - nie na lotnisku, jak było do tej pory). Tu też są niejasności, bo ja na stronie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych tego zapisu na przykład nie znalazłam, ale media trąbią o nim z każdej strony. Ministerstwo Turystyki wieszczy wielkie straty, bo tak rygorystyczne przepisy z pewnością zniechęcą wielu turystów i spowodują chaos na lotniskach i przejściach granicznych. Lufthansa już zmniejszyła liczbę lotów. Air China właśnie wstrzymało otwarcie połączeń z Johannesburgiem do czasu wyjaśnienia, jak to wszystko ma właściwie działać. A umówmy się: Chińczycy to w tej chwili główny partner gospodarczy RPA. Czy biznesmenom z Guangzhou będzie się chciało lecieć do Pekinu, żeby osobiście stawić się w ambasadzie na pobranie odcisków palców? Tu na przykład nie wiem, czy nie można tego zrobić w konsulatach? Informacji jak na razie nie znalazłam.
Polacy nie potrzebują wizy do RPA, gdy pobyt nie przekracza 30 dni. Jeśli więc planujecie tu wakacje z dziećmi, pamiętajcie o ich aktach urodzenia! To dotyczy także rezydentów i obywateli RPA, co będzie o tyle ciekawe, że w tej chwili ponad 5,000 wniosków o wydanie tego dokumentu zalega w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Niektórzy z moich znajomych czekają już nawet kilka lat, bo urzędnicy na przykład kilka razy gubili ich wnioski! Poza tym wiele osób nadal nie rejestruje swoich dzieci, a przynajmniej niekoniecznie od razu po urodzeniu. Czas pokaże, jak ten cały pomysł sprawdzi się w praniu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz