wtorek, 7 stycznia 2014

Matury, matury...

Wielki dzień dla kończących szkoły średnie: ogłoszono wyniki matur, tu zwanych matric (w RPA rok szkolny trwa od stycznia do grudnia). Ogólnokrajowy wynik podała wczoraj wieczorem Minister Edukacji Podstawowej, uczniowie zaś dostawali smsy i niektórzy czekali do późnej nocy na informację, czy zdali (jedna z moich koleżanek z pracy była dziś mocno niewyspana, bo jej córka, zestresowana z powodu braku wiadomości, budziła ją w nocy kilka razy; sms w końcu przyszedł o 2.30 nad ranem, zdała :-)). 78.2% maturzystów odetchnęło z ulgą. Czy to dużo? Zależy, jak na to spojrzeć. Jest to najlepszy wynik w historii demokratycznej RPA, czyli od 1994 roku. Najlepiej poszło maturzystom z prowincji Free State oraz North West, co jest niemałym zaskoczeniem, bo dotychczas liderami były prowincje Gauteng (gdzie znajduje się Johannesburg i Pretoria) oraz Western Cape (Kapsztad). Wzrosła też liczba pozytywnych wyników z matematyki i nauk ścisłych. Ale od razu rozgorzały dyskusje, jaką właściwie wartość ma świadectwo maturalne i czy rzeczywiście wyniki odzwierciedlają jakość nauczania. Czy próg zdawalności na poziomie 30% i 40%, zależnie od przedmiotu, naprawdę jest miarodajnym wyznacznikiem przygotowania uczniów do dalszej edukacji? I wreszcie - jaki procent abiturientów w ogóle pójdzie na studia i do tego jeszcze je skończy? Większość uniwersytetów nie bierze świadectwa maturalnego poważnie i tworzy dodatkowe kryteria przyjęcia, zależnie od przedmiotu. Poza tym wielu maturzystów to osoby, dla których jest to któreś z rzędu podejście, albo ci, którzy wcześniej na jakiś czas wypadli z systemu edukacyjnego. Tak więc trudno ocenić, jak prezentują się poszczególne roczniki. A życie często zmusza ludzi do przerwania edukacji, niezależnie od szczebla, na jakim się znajdują. 

Wydaje mi się, że istnieje sporo podobieństw z sytuacją w Polsce po wprowadzeniu gimnazjów i nowej matury. Miałam okazję przygotowywać maturzystów do egzaminu z angielskiego i jak patrzyłam na te testy, to naprawdę zastanawiałam się, jaką właściwie wiedzę o tym języku będzie miał ktoś, kto zda poziom podstawowy na te wymagane 30%... Zwłaszcza że wielu miało do tego wszystkiego podejście typu "byle zdać".

Dziś rano jak zwykle w drodze do pracy słuchałam radia 5FM. Poranną audycję prowadzi Gareth Cliff, postać szeroko w kraju znana. Jest to człowiek bardzo inteligentny, kontrowersyjny w swych opiniach, wyśmiewający wszystko i wszystkich, nieraz w niewybredny sposób, ale też szanowany za działalność charytatywną i w różnych akcjach na rzecz jedności narodowej (bo to przecież nadal jest problematyczne; dla ciekawych jego strona i informacje o jednej z jego inicjatyw: http://www.garethcliff.com/blog/?p=378). Całej audycji nie udało mi się wysłuchać, bo w ostatnim tygodniu wakacji szkolnych nadal nie ma korków, więc droga do pracy zajmuje mi 10 minut zamiast 30. Ale tyle czasu mi wystarczyło. Gareth ma 36 lat, zespół, z którym pracuje, to też ludzie w okolicach trzydziestki. Po przeprowadzeniu szybkiej sondy okazało się, że żadna z osób pracujących przy tej porannej audycji nie skończyła studiów, w tym Cliff. Jak sam powiedział: "nie pokazuję palcem tych, którym nie starczyło zapału i silnej woli, by zdobyć dyplom wyższej uczelni, bo ten palec wskazuje też na mnie i nas wszystkich w studio." Zaapelował przy tym, żeby nie przeceniać wartości edukacji wyższej, że bez silnej grupy ludzi wykształconych ten kraj daleko nie zajedzie. Jako że jest bardzo popularny wśród młodych i jego głos ma znaczenie, istnieje szansa, że wielu zainspiruje. Oby tak się stało.

Spędziłam trochę czasu próbując zgłębić tajniki systemu edukacyjnego w RPA i przyznam, że się trochę pogubiłam. Ale za 2 tygodnie będę miała okazję porozmawiać ze świeżo upieczonym studentem Uniwersytetu Pretoriańskiego (syn kuzyna mojej drugiej połowy), więc mam nadzieję coś więcej z tego wszystkiego zrozumieć! Ciekawa też jestem opinii młodego chłopaka, który zaczyna studia na wydziale inżynierii z myślą, że w tym kraju i regionie jest to bardzo przyszłościowe (i chyba nie tylko tu). 

Oczywiście administracja Zumy odtrąbiła sukces, bo przecież wyższy procent zdawalności to zasługa rządu. Jasne, że dobrze, iż więcej ludzi do matury przystąpiło i ją zdało, ale jednak statystyki to jedno, a jakość to zupełnie inna kwestia...

2 komentarze:

  1. Troche namieszalas z tymi maturami.System jest zupelnie inny niz w Polsce.Co za porownanie."Wiem,ze nic nie wiem"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja nie wcale nie napisałam, że system jest ten sam czy podobny, lecz że jego wykonanie przypominają mi sytuację w Polsce. Byle rozwiązać test, dostać minimum punktów i odwalone. A uczelnie równają do najsłabszych, żeby tylko mieć komplet studentów. W Polsce przecież też cały czas wraca temat, czy obecna matura rzeczywiście sprawdza poziom wiedzy ucznia, czy raczej jego umiejętność rozwiązania testu. I podobnie jest w RPA.
      Jak wynika z nazwy bloga - to są impresje, czyli moje subiektywne wrażenia. Tak więc nie sądzę, że namieszałam, tylko takie są moje odczucia.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...