czwartek, 16 kwietnia 2015

Ksenofobia i pomniki

Smutne rzeczy się ostatnio dzieją. Miał być kolejny wpis obrazkowy, ale nie mogę nie napisać paru słów o wydarzeniach w Kapsztadzie oraz w prowincji KwaZulu-Natal.

Zacznę od KZN, a konkretnie Durbanu, gdzie dziś odbył się marsz pokoju w odpowiedzi na ksenofobiczne ataki na cudzoziemców w ostatnich dniach w tym regionie. We wtorek w centrum Durbanu policja starła się z mieszkańcami, w tym z imigrantami, w ruch poszedł gaz łzawiący i granaty hukowe, płonęły samochody. Dzisiejszy marsz nie był jednak wcale pokojowy, bo choć tysiące ludzi przyszły zaprotestować przeciwko przemocy wobec imigrantów, policja znów musiała interweniować i znów pojawił się gaz, granaty i gumowa amunicja. W międzyczasie ataki rozlały się na kraj, dotarły już też do Johannesburga. Pochodzący z różnych krajów Afryki właściciele tamtejszych sklepów otrzymywali w środę pogróżki, by lepiej zamknęli swoje biznesy, jeśli nie chcą stracić życia. W pracy koleżanka z Zimbabwe ze zgrozą patrzyła na wiadomości w telewizji; cichym głosem przyznała, że choć mieszka na strzeżonym osiedlu, to boi się zasnąć, bo nigdy nic nie wiadomo...

Takie zdarzenia mają miejsce w różnych częściach kraju co jakiś czas od dawna, o czym zresztą już gdzieś kiedyś wspominałam, ale to, co dzieje się w tym tygodniu, jest dużo poważniejsze niż dotychczas. Do tego stopnia, że rządy Malawi i Somalii (których obywateli jest w RPA naprawdę wielu) opracowują rzekomo plan ewakuacji swoich krajan. Jeśli nawet Somalijczycy chcą stąd wyjeżdżać, to musi być już naprawdę źle... Etiopskie władze na razie nie rozważają takiej opcji, ale wspierają tych, którzy w obawie o życie chcą jednak wracać do kraju i potrzebują na przykład tymczasowych paszportów. 

Wszystko zaczęło się od przemówienia zuluskiego króla Goodwilla Zwelithini pod koniec marca w Pongoli, gdzie powiedział podobno, że cudzoziemcy powinni spakować manatki i wracać do swoich domów. Słowa te podchwycił zaraz najstarszy syn prezydenta Zumy Edward, który określił imigrantów jako "tykającą bombę, która powoli przejmuje kraj" (został za to błyskawicznie i powszechnie skrytykowany, wypomniano mu także, że jego własna matka pochodzi z Suazi, więc może on sam powienien się tam przeprowadzić razem z nią). Król Zwelithini całkowicie odżegnuje się od zarzutu, że to jego słowa były iskrą zapalną, bo według niego zostały wyrwane z kontekstu i źle przetłumaczone. Chodziło mu o to, że przez nieszczelne granice i nieudolne ich monitorowanie do RPA dostaje się wielu nielegalnych imigrantów, którzy łamią prawo; król wezwał policję, by tych właśnie ludzi wyłapała i wydaliła z kraju, nie miał natomiast na myśli wszystkich cudzoziemców bez wyjątku. Ale już za późno, iskra zapłonęła, i jak na razie nie ma pomysłów na trwałe zażegnanie konfliktu. 

To jest kraj, którego obywatele sami przez dekady doświadczali upokorzenia, dyskryminacji i przemocy. I teraz oni sami zachowują się dokładnie tak samo wobec przybyszy z innych państw kontynentu. A wielu z tych obcokrajowców jest tu po prostu dlatego, że w swoich ojczyznach nie mają szans na lepsze życie. Większość naprawdę cięźko tu pracuje, lecz ich przedsiębiorczość i drobne nawet sukcesy rażą. Często mam wrażenie, że wśród dużej liczby Południowoafrykańczyków panuje poczucie, iż im się po prostu wszystko należy jako rekompensata. Dość się wycierpieli i nawalczyli, teraz państwo powinno im coś dać - niekoniecznie edukację i pracę, przede wszystkim pieniądze i dach nad głową, najlepiej za darmo. A gdy pojawia się człowiek z innego kraju, który zakłada w townshipie czy w mieście sklepik czy innym niewielki biznes, i któremu jakoś się wiedzie, to okazuje się nagle, że zabiera tę pracę lokalsom. Przypomina to rozumowanie wielu nacjonalistów w Europie, którzy się burzą, że imigranci odbierają im zatrudnienie, którego sami, gdyby ich o to zapytać, raczej by się nie podjęli - tyle że tu, w RPA, to oburzenie przejawia się w dużo drastyczniejszy sposób...

W obliczu tego wszystkiego trochę blednie kwestia obalania i niszczenia pomników związanych z czasami kolonialnymi. Na Uniwersytecie Kapsztadzkim na przykład zlikwidowano pomnik Cecila Rhodesa. Ten brytyjski biznesmen i polityk, który zbił majątek na kopalniach diamentów w RPA, był żarliwym zwolennikiem kolonializmu. Od jego nazwiska pochodziła nazwa Rodezja (obecna Zambia i Zimbabwe), prestiżowy uniwersytet jego imienia działa w Grahamstown. On jest także fundatorem nadal funkcjonującego stypendium Rhodes Scholarship, dzięki któremu już tysiące studentów z wybranych krajów miały możliwość odbyć studia na Uniwersytecie w Oksfordzie, wśród nich Bill Clinton czy obecny premier Australii Tony Abbott. Był też wizjonerem (lub megalomanem, zależy od punktu widzenia) - to on był twórcą idei brytyjskiej kolonizacji "od Kairu do Kapsztadu" i wybudowania linii kolejowej łączącej te miasta. Zmarł w wieku 48 lat w Muizenbergu pod Kapsztadem. Pochowany jest w Zimbabwe, niedaleko Bulawayo, a jego grób stanowi obecnie atrakcję turystyczną. Lecz jego poglądy na rasę (bycie Brytyjczykiem według niego to jak wygrać los na loterii - jest to najlepsza rasa na świecie) w dalszym ciągu budzą tutaj kontrowersje i wielu widzi w nich podwaliny systemu apartheidu wprowadzonego w 1948 roku. 

Pomników Rhodesa w RPA jest sporo. Jest on postacią kontrowersyjną, symbolem kolonializmu i opresji, ale czy się tego chce czy nie - jest po prostu częścią historii tego kraju. Społeczeństwo jest podzielone w kwestii likwidowania posągów, popiersi i innych rzeźb przedstawiających postaci historyczne, które nie zawsze wzbudzają pozytywne emocje. Bo jak już się zacznie, to gdzie właściwie powienien być koniec? W Pretorii pomnik Paula Krugera, symbolu afrykanerskiego nacjonalizmu, zbryzgano zieloną farbą, a statuę założyciela stolicy czerwoną. Z kolei pomnik Gandhiego w Johannesburgu został oblany białą farbą. A to przecież w RPA ten słynny indyjski przywódca rozpoczął swoją drogę. To tu narodziła się jego koncepcja biernego oporu. Mohandas Gandhi spędził w RPA 21 lat. Przyjechał tu w 1893 roku jako młody prawnik, by reprezentować muzułmańskich handlarzy indyjskiego pochodzenia. To tu zetknął się z segregacją rasową wobec Koloredów, gdy wyrzucono go z pociągu, bo jechał niedozwoloną dla niego pierwszą klasą. Ci, którzy obecnie są przeciw niemu, twierdzą, że był rasistą w stosunku do czarnych mieszkańców RPA. Owszem - Gandhi na początku faktycznie twierdził, że Koloredzi stoją wyżej w hierarchii społecznej RPA niż czarni, a białych uznawał za rasę, która powinna dominować. Ale ten pogląd nie trwał u niego długo, bo szybko przekonał się, jaki jest stosunek białych do niego i innych Koloredów. Gandhi zaczął interesować się polityką i to jego początkowe przekonanie szybko zostało zweryfikowane przez rzeczywistość, zwłaszcza po doświadczeniu w lokalnym więzieniu, gdzie na własne oczy zobaczył, jak traktuje się Afrykańczyków. Jednak to, że ten młody człowiek ukształtował swoje poglądy właśnie w RPA i stał się symbolem bezkrwawej walki o równość i sprawiedliwość nie jest istotne dla tych, którzy wolą skupić się na małym wycinku z jego biografii. Jak tak dalej pójdzie, to Nelsona Mandelę też będzie można sprowadzić do miana terrorysty - w końcu tym właśnie był na przykład dla Margaret Thatcher, ponieważ przez pewien czas był zaangażowany w zbrojną walkę z apartheidem, w tym w podkładanie bomb.

Smutek mnie ogarnia, gdy widzę, jak miota się to społeczeństwo między pędęm do normalności a swoją bolesną historią, wciąż żywą i wzbudzającą ogromne emocje. Jednak nie należy zapominać, że RPA to nadal bardzo młoda demokracja, nadal niejako w "fazie testowej". W porównaniu z większością krajów Afryki i tak życie tutaj stoi na stosunkowo wysokim poziomie. W dalszym ciągu jest to ziemia obiecana dla milionów Afrykańczyków, którzy nie są w stanie godnie żyć we własnych krajach. Ale wielu mieszkańców RPA zdaje się już nie pamiętać, jak wyglądało ich życie jeszcze całkiem niedawno. Do względnego dobrobytu bardzo łatwo jest się szybko przyzwyczaić, lecz nie powinno się zapominać, skąd on się wziął i jakim kosztem został osiągnięty. Co do pomników - historia jest jaka jest, zmienić jej się nie da, a czy warto wymazywać i zapominać? Przecież tożsamość mieszkańców RPA została ukształtowana przez tych wszystkich Rhodesów, Krugerów i Gandhich właśnie. 

W obliczu tego typu zdarzeń mam dylemat, bo z jednej strony ogarnia mnie złość i poczucie rozczarowania i bezsilności, a z drugiej jakoś nie mogę przestać wierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone, że ludzie się w końcu opamiętają i że przed tym przepięknym krajem nadal jest wspaniała przyszłość. Może to naiwne, ale jednak w głębi duszy mam przeczucie (i nadzieję), że to ta druga opcja stanie się kiedyś rzeczywistością... 

7 komentarzy:

  1. "(Słowa) wyrwane z kontekstu i źle przetłumaczone" .. wygodne wytłumaczenie. Jak bym Marine Le Pen słyszała.. Rasizm się ostatnio mocno rozlewa po świecie. We Francji na razie pod kontrolą, ale nastroje społeczne w tym temacie są czasem niepokojące..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, najlepiej powiedzieć, że nie miało się tego czy tamtego na myśli, i mętnie się tłumaczyć (albo nawet nie, tylko kategorycznie zamknąć temat). Mnie najbardziej wkurza argument, że imigranci zabierają pracę. Wielu Brytyjczyków go przywołuje. Tylko ciekawe, kto by im sprzątał, serwował piwo w pubie czy budował i remontował domy, gdyby wszyscy obcokrajowcy nagle wyjechali...

      Usuń
  2. A wielu z tych obcokrajowców jest tu po prostu dlatego, że w swoich ojczyznach nie mają szans na lepsze życie. Większość naprawdę cięźko tu pracuje, lecz ich przedsiębiorczość i drobne nawet sukcesy rażą. Często mam wrażenie, że wśród dużej liczby Południowoafrykańczyków panuje poczucie, iż im się po prostu wszystko należy jako rekompensata. Dość się wycierpieli i nawalczyli, teraz państwo powinno im coś dać - niekoniecznie edukację i pracę, przede wszystkim pieniądze i dach nad głową, najlepiej za darmo.

    To święta prawda Marianno. Tak samy my jesteśmy w RPA bo nie mamy szans życia w naszej ojczyźnie. Dobrze że jeszcze Murzyni postrzegają nas jako białych a nie jako imigrantów, ale ja cały czas się obawiam że taka chwila nadejdzie że my biali będziemy musieli uciekać z tego kraju.
    Czytałam na blogach że to wszystko jest sterowane z USA. Przekupili w naszym rządzie kilku ludzi i chcą wywołać to co stało się w Egipcie. Chodzi o bogactwa naturalne jakie tutaj mamy. Wiem, że ANC jest źródłem korupcji, ale z drugiej strony, są to mądrzy ludzie, którzy wiedzą czego chcą, a chcą cały majątek po białych dla siebie. To się nie podoba innym krajom, bo spodziewano się że Murzyni będą rządzili tak jak rządzi się w Polsce. Ja byłam w Polsce pierwszy raz po 25 latach i ze zgrozą odkryłam że Polska nie jest już polska. Wszystkie wielkie firmy zostały sprzedane obcokrajowcom. Gorsze jest, że firmy zagraniczne wykupiły te przedsiębiorstwa i zamknęły je żeby nie było konkurencji. Nawet polskie banki zostały oddane obcokrajowemu kapitałowi. Monopol, czyli papierosy i wódka też należy do kapitału zagranicznego. Teraz Komorowski chce sprzedać polską ziemię i polskie lasy. Dlatego podziwiam Murzynów w RPA że tak dumnie rządzą krajem i nie wpuszczają tutaj kapitału zagranicznego.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jedyna różnica między Polską a RPA. W Polsce pozostają tylko marne wypłaty, całe zyski firm są transferowane za granicę. Podobno banki zarobiły ponad 50 bilionów zł, wszystko zostało wyssane z Polski.

    Poza tym Polska i RPA są bardzo podobne. Ciekaw jestem czy to Komorowski kopiuje Zumę, czy Zuma Komorowskiego? Pamiętam że Tusk obiecał zmniejszenie biurokracji w Polsce, okazało się że biurokracja powiększyła się o 200 tyś. ludzi, co z rodzinami daje około miliona osób, które będą głosować na Komorowskiego żeby nie stracić pracy. To samo stało się w RPA. Zuma obstawił stanowiska Zulusami, stworzył biurokrację na wzór polskiej. Czytałem o tym w ubiegłym tygodniu. Zmienił też konstytucję, w ten sposób, obaj prezydenci, Zuma i Komorowski stworzyli kraj o nazwie Bananowa Republika, gdzie raz zdobyta władza jest już nie do oddania.
    W RPA pozbędą się jeszcze białych, zabiorą im ziemię i fabryki, wtedy reforma będzie zakończona. W Polsce też jest już plan zabrania ziemi chłopom, za emeryturę. Możliwe że obaj prezydenci mają tych samych doradców.

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnieszko, Jarku - dziękuję za komentarze. Jednak jest pewna zasadnicza sprawa, której zdajecie się nie zauważać: tu nie chodzi o białych. Tu chodzi o innych czarnych Afrykańczyków, którzy do RPA przyjeżdżają za chlebem. Białym nic się tu złego nie dzieje i nikt się ich specjalnie nie czepia. Tu nie chodzi też o zagraniczny kapitał - Chińczycy na przykład panoszą się w całej Afryce, w RPA również, i nikt ich nie wygania, wręcz przeciwnie - są pożądanymi inwestorami, bo są tani i szybcy. Tu bardziej chodzi o konflikty pomiędzy samymi czarnymi Południowoafrykańczykami, zasiane przez apartheid - nie ma jedności między Zulusami, Xhosa, Tswana i pozostałymi grupami etnicznymi tego niby-tęczowego narodu. Poza tym korupcja w rządzie Zumy i ANC przeżarła wszystkie dziedziny życia, a ci, którzy są akurat u władzy, przede wszystkim grabią co się da dla siebie (co zresztą jest powszechne na całym świecie). Co do biurokracji, to ta polska w porównaniu z tutejszą jest całkiem przyjazna, wierzcie mi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie napisany artykuł. Ta wzajemna wrogość, o której piszesz, to pewien wspólny mianownik wielu afrykańskich bolączek. Wcale nie jakieś odwieczne animozje, a raczej pozostałość kolonialnej mądrości "dziel i rządź". Dodać do tego niełatwą sytuację gospodarczą i już nikt nie myśli konstruktywnie i długofalowo, wszyscy chcą rozwiązań "na teraz". I mamy efekty...

      Usuń
  5. Mylisz się Marianno. Ludzie głosują nogami, po tym widać, który kraj jest lepszy. Z Polski wyjechało ponad 2 mln ludzi i kolejny milion szykuje się do wyjazdu. Z RPA też wyjechało dużo, może 30% całej populacji białych, ale pomimo tego cały czas chcą tutaj mieszkać Niemcy, Anglicy i obywatele innych bogatych krajów. Nie wspominamy tutaj o biednych krajach afrykańskich, bo wiadomo że jest tutaj wyższy poziom życia. W Polsce praktycznie nie ma imigrantów. Teraz dużo pisze się w gazetach, że Komorowski będzie lokował tutaj imigrantów z Afryki. Chodzi o ludzi, którzy ryzykując życiem, płyną łodziami do Włoch. Po drodze topią chrześcijan. To ci właśnie Afrykańczycy będą rozlokowani wzdłuż polskiej wschodniej granicy. Ciekawe co z tego wyniknie. Podejrzewam że Afrykańczycy będą w Polsce do czasu kiedy będą dostawać pomoc finansową. Kiedy pieniądze się skończą, wyjadą do Niemiec i do Anglii, albo nawet na Białoruś. To nie żart. Bank światowy ogłosił listę krajów, w których żyje się najlepiej. Nie wiem na którym miejscu jest RPA bo listy nie widziałam. Polska prasa podała tylko że Polska jest na 62 miejscu i wyprzedza nas nawet Białoruś. Unia chce zniszczyć polskie obyczaje i tradycje. Możliwe że już za dwa pokolenia Polska będzie miała większość Muzułmanów.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...