Jak już pisałam, angielski w RPA jest językiem ogólnej komunikacji. I oczywiście występują tu różne lokalne wtręty i powiedzonka, które mogą zdziwić lub rozbawić znających angielski standardowy. Oczywiście, zależnie od koloru skóry, tutejszy angielski inaczej brzmi u różnych ludzi: akcent i wymowa czarnoskórych mieszkańców, białych i Afrykanerów bardzo się różni. Ci ostatni mówią na przykład bardzo twardo, ja zawsze mam wrażenie, że każde słowo jest trochę cedzone i wyraźnie oddzielne od pozostałych. Ale ja tu chciałam o lokalnym słownictwie, dla początkujących i potencjalnych gości :-)
Dla mnie hitem (i słowem, którego nie przejęłam i nie zamierzam!) jest "shame". Słowo używane głównie do wyrażania współczucia, ale też współradowania się czy niedowierzania. Znajoma przechadzała się z dzieckiem w wózku, podchodzi miła pani i pyta: o, jakie ładne dziecko, chłopiec czy dziewczynka? Mama: dziewczynka. Miła pani na to: oh shame! I z tkliwością wpatruje się w dziecko. Mama w lekkiej panice rzuca się do obejrzenia córki, czy może coś z nią nie tak, a ona nie zauważyła. Ale nie, dziecię uśmiechnięte, nic jej nie jest. Znajoma patrzy zdziwiona na miłą panią i nie rozumie, dlaczego szkoda jej tego dziecka?! A pani po prostu wyraziła pozytywne uczucia wobec ładnej dziewczynki i sobie poszła.
Z tego, co zauważyłam, "shame" używają głównie biali, również Afrykanerzy. Koleżanka z pracy złamała nogę, druga koleżanka rozmawiała z nią przez telefon w biurze i co chwilę wykrzykiwała: "oh shame, ma Flo". Flo od Florence, bo tak na imię ma koleżanka od nogi (choć nie jest to jej oryginalne imię, przyjęła je w czasach apartheidu, żeby było mniej afrykańsko, ale to już inna historia, kiedyś do niej wrócę), a ma, bo to duża czarnoskóra "mama" w średnim wieku i jest to sposób wyrażenia szacunku (koleżanka przy telefonie jest młoda, biała i angielskojęzyczna, z pochodzenia Greczynka zresztą). Inna koleżanka, na wieść, że miałam cudowne wakacje, wykrzyknęła: "oh shame man!"
"Braai" - czyli po prostu grill, ale tu to jest sport narodowy. Weekendowe grillowanie można uskuteczniać właściwie przez cały rok, a sztukę grillowania steka należy opanować jak najprędzej, żeby się później nie zbłaźnić przed krajanami. Grillują panowie, panie przygotowują sałatki i inne dodatki. Nie ma nic gorszego, niż pełne politowania spojrzenie Afrykanera, gdy człowiek się męczy z rozpaleniem węgla obok namiotu na kempingu. A nie, przepraszam, jest: Afrykaner oferujący pomoc. Męska duma bardzo wtedy cierpi.
"Potjie" - wymawia się to 'pojki' (sic!). Bardzo ważny element tutejszej kultury kulinarnej, jest to ciężki, okrągły kociołek z żelaza na trzech nóżkach, w którym pichci się różne cuda. Nosimy się z zamiarem zakupu, po tym, jak nasi znajomi zaserwowali nam duszony ryż z warzywami i kurczakiem z własnego potjie. Pycha. Tu można poczytać więcej: http://en.wikipedia.org/wiki/Potjiekos
"Howzit" - typowe powitanie białych Południowoafrykańczyków (czarni mówią po prostu Hello, how are you).
"Just now" i "now now" - to pierwsze oznacza 'za chwilę' (która może być nieskończenie długa...), a drugie - 'już, teraz'. "I'll be with you just now/now now" słyszy się bardzo często, ale ani jedno, ani drugie wcale nie musi w praktyce oznaczać, że ten ktoś rzeczywiście wkrótce lub natychmiast przyjdzie. This is Africa. Jak ktoś kiedyś powiedział: na Zachodzie ludzie mają zegarki, w Afryce mamy czas ;-)
"Must" zamiast "shall/should" - czyli: what must I do now?
"Is it?" - oznacza mniej więcej "really, is that so", i wcale nie musi się zgadzać gramatycznie ze zdaniem poprzedzającym, na przykład: I'm finally going on holiday - Is it? Takie trochę 'aha'. Używa się go jako przytaknięcia, podtrzymania rozmowy. Zanim się obejrzałam, przyczepiło się też do mnie i już zostało ;-) Aha, a wymawia się 'yzyt", twardo.
"Lekker" - "nice", i tak samo, jak w angielskim, wszystko może być "lekker".
"Sharp sharp" - wymawiane trochę jak 'shop shop', oznacza "wszystko ok" lub po prostu entuzjastyczny okrzyk. Czasem wystarczy tylko jedno "sharp" :-) Mówią tak głównie czarni mieszkańcy.
"To die for" - bardzo tutejsze, używane, jeśli coś nam się bardzo podoba lub smakuje. "Die" wymawia się "da".
"Eish" - wykrzyknik wyrażający zdziwienie, frustrację, niedowierzanie.
"Brinjal" i "baby marrow" - to pierwsze to bakłażan (z portugalskiego berinjela), a drugie to młoda cukinia. Nie widziałam tu tak wyrośniętych cukinii, jakie kupuje się w Polsce. Tu sprzedaje się je, gdy mają ok. 15 cm długości.
Jak już jesteśmy przy jedzeniu: "boerewors" (dosłownie: kiełbasa farmerska) i "bobotie" (mielone mięso z przyprawami w stylu malajskim). Boerewors jest tradycyjnie w mięsa wołowego i jest go w takiej kiełbasie 90-95%, reszta to przyprawy i trochę wody. Zazwyczaj też zero konserwantów i sztucznych dodatków. Baaaardzo dobra na braai! :-) A bobotie często podaje się w naleśnikach i też jest przepyszne. O jedzeniu napiszę jeszcze oddzielnie, bo to duży temat! Bo jest jeszcze koeksister, vetkoek, biltong, bunny chow, pap, sosatie, monkey gland sauce, sarmie, itp., itd :-)
"Bundu bashing" - bundu pochodzi od słowa "bundo" w Shona (głównym języku Zimbabwe) i oznacza dzikie tereny trawiaste. Bundu bashing to po prostu wycieczka poza utarte szlaki, gdzieś do buszu, ale używane też w przenośni, jak przedzieranie się przez gęste chaszcze na przykład.
Jest jeszcze na przykład "robot", czyli sygnalizacja świetlna, i "bakkie" - samochód typu pick-up.
To tylko kilka przykładów, ale słyszę je na co dzień, więc jakby ktoś się tu wybierał, to może się przydać :-) Po więcej regionalizmów odsyłam tu: http://www.southafrica.info/travel/advice/saenglish.htm#.Ug4WXW0qKM0
A tu można sobie posłuchać różnych mieszkańców kraju, bardzo fajna strona! http://www.dialectsarchive.com/south-africa
Lekker pewnie z niderlandzkiego
OdpowiedzUsuńAfrikaans opiera się głównie na niderlandzkim, więc jest oczywiście wiele słów takich samych lub podobnych. A lekker zrobiło karierę i wkradło się do potocznego języka niemal wszystkich tutaj, niezależnie od tego, z jakiego kręgu językowego pochodzą :-)
UsuńDobrze wiedzieć, że „shame” może mieć pozytywny wydźwięk:)
OdpowiedzUsuń"Is it?" i "Sharp sharp" słyszałam wielokrotnie w Kenii. Ciekawe, skąd się to wzięło.
A „lekker” w Holandii też jest szalenie popularne.
A wiesz, że jakoś się nad genezą "is it" nie zastanawiałam. Jestem wprawdzie anglistką z wykształcenia, ale tu by się jakiś porządny lingwista przydał ;-)
Usuń