poniedziałek, 29 lipca 2013

Lerato


Pełna energii kobieta po trzydziestce. Trudno powiedzieć, ile ma lat, Afrykanki zazwyczaj mają piękną cerę i wyglądają na młodsze niż są w rzeczywistości. Lerato jest bardzo ładna, elegancka i zadbana, ma piękny uśmiech. Dużo mówi, dużo się śmieje i gestykuluje. Ma ogromne poczucie humoru i mnóstwo anegdot do opowiedzenia.  Mówi w 7 językach, w tym po francusku i trochę w lingala, co bardzo cieszy jej koleżankę z pracy pochodzącą z Kinszasy, bo może sobie czasem z Lerato pogawędzić, gdy zatęskni za domem i rodziną.
 
Lerato pochodzi z małej wioski pod Rustenburgiem, blisko granicy z Botswaną. Jak sama mówi, jest to wioska tak mała, że na mapie jej nie znajdziemy. W ramach rządowej akcji edukacyjnej Lerato wyjechała na studia do Paryża. Nigdy wcześniej nie była za granicą, nie znała też ani słowa po francusku. W Paryżu po raz pierwszy zobaczyła metro, nigdy nie była w tak dużym mieście. Na początku było jej trudno, ciągle się gubiła i przez to przychodziła spóźniona na wykłady. Profesorowie i studenci szybko się do tego przyzwyczaili i gdy wpadała zdyszana do sali mieli w zwyczaju witać ją chórem: ‘Aaaaach, Leraaaaatooo!”. Jej samej to nie przeszkadzało, bo nie widziała w tym złośliwości, lecz rozbawienie i sympatię. Na studiach Lerato poznała przyszłego męża, Francuza. Razem przyjechali do RPA. Mieszkają w Kapsztadzie. On jest pracownikiem naukowym na uniwersytecie, ona skończyła studia podyplomowe i pracuje w jednym z konsulatów. Mają małą córeczkę. 

Gdy Lerato spaceruje po mieście z córką w wózku, nikt nie zwraca specjalnej uwagi. Jednak gdy dziecko zaczyna płakać, przechodnie podchodzą i pytają: „Gdzie twoja mamusia?”. Lerato jest czarna, a dziecko w kolorze kawy z mlekiem, więc dla wszystkich jest jasne, że Lerato to niania. Ludzie patrzą na nią z niedowierzaniem, a czasem i z oburzeniem, gdy ich informuje, że jest mamą dziewczynki.

Gdy Lerato jest z mężem w sytuacji towarzyskiej, na przyjęciu czy oficjalnym spotkaniu, mężczyźni rzadko się do niej bezpośrednio zwracają. Rozmawiają jedynie z jej mężem, gdy ona stoi obok. Czarna kobieta, która jest żoną białego mężczyzny, nie jest według nich godna uwagi, bo pewnie poślubiła go dla pozycji, pieniędzy, jest utrzymanką. Na nic się zdają te wszystkie studia i dyplomy, w tym świecie Lerato jest jedynie dodatkiem dekoracyjnym dla mężczyzny.

Gdy Lerato jest z rodziną w Rustenburgu i przechadzają się razem ulicą, ludzie się przypatrują, kręcą głowami, wytykają palcami. Niektórzy spluwają za nimi z odrazą. Biały mężczyzna z czarną kobietą i wspólnym dzieckiem to dla wielu nadal rzecz nie do przełknięcia.

Lerato opowiada o tym wszystkim lekko, z dużą dozą humoru, ale w pewnym momencie głos jej się załamuje, a oczy wilgotnieją. Czuje się bezsilna, czasami nie wie już, jak ma walczyć o swoją pozycję, o docenienie jej jako kobiety, która osiągnęła dużo więcej poza poślubieniem białego Europejczyka i urodzeniem dziecka. Jest dużo lepiej wykształcona niż większość tych mężczyzn, którzy ją ignorują, ale to niczego nie zmienia. Czasem ma ochotę się poddać, ale jednak ambicja jej na to nie pozwala. Rodzice nauczyli ją, że trzeba walczyć o swoje, nigdy się nie poddawać i nie porzucać marzeń. Więc ona w dalszym ciągu chce wierzyć, że to się zmieni, że jej córka nie doświadczy podobnego traktowania. 

Lerato jest mimo wszystko niepoprawną optymistką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...