Pełna energii kobieta po trzydziestce. Trudno powiedzieć, ile ma lat, Afrykanki zazwyczaj mają piękną cerę i wyglądają na młodsze niż są w rzeczywistości. Lerato jest bardzo ładna, elegancka i zadbana, ma piękny uśmiech. Dużo mówi, dużo się śmieje i gestykuluje. Ma ogromne poczucie humoru i mnóstwo anegdot do opowiedzenia. Mówi w 7 językach, w tym po francusku i trochę w lingala, co bardzo cieszy jej koleżankę z pracy pochodzącą z Kinszasy, bo może sobie czasem z Lerato pogawędzić, gdy zatęskni za domem i rodziną.
Lerato pochodzi z
małej wioski pod Rustenburgiem, blisko granicy z Botswaną. Jak sama mówi, jest
to wioska tak mała, że na mapie jej nie znajdziemy. W ramach
rządowej akcji edukacyjnej Lerato wyjechała na studia do Paryża. Nigdy wcześniej nie
była za granicą, nie znała też ani słowa po francusku. W Paryżu po raz pierwszy
zobaczyła metro, nigdy nie była w tak
dużym mieście. Na początku było jej trudno, ciągle się gubiła i przez to
przychodziła spóźniona na wykłady. Profesorowie i studenci szybko się do tego
przyzwyczaili i gdy wpadała zdyszana do sali mieli w zwyczaju witać ją chórem:
‘Aaaaach, Leraaaaatooo!”. Jej samej to nie przeszkadzało, bo nie widziała w tym
złośliwości, lecz rozbawienie i sympatię. Na studiach Lerato poznała przyszłego
męża, Francuza. Razem przyjechali do RPA. Mieszkają w Kapsztadzie. On jest
pracownikiem naukowym na uniwersytecie, ona skończyła studia podyplomowe i
pracuje w jednym z konsulatów. Mają małą córeczkę.
Gdy Lerato
spaceruje po mieście z córką w wózku, nikt nie zwraca specjalnej uwagi. Jednak
gdy dziecko zaczyna płakać, przechodnie podchodzą i pytają: „Gdzie twoja
mamusia?”. Lerato jest czarna, a dziecko w kolorze kawy z mlekiem, więc dla
wszystkich jest jasne, że Lerato to niania. Ludzie patrzą na nią z
niedowierzaniem, a czasem i z oburzeniem, gdy ich informuje, że jest mamą
dziewczynki.
Gdy Lerato jest z
mężem w sytuacji towarzyskiej, na przyjęciu czy oficjalnym spotkaniu, mężczyźni
rzadko się do niej bezpośrednio zwracają. Rozmawiają jedynie z jej mężem,
gdy ona stoi obok. Czarna kobieta, która jest żoną białego mężczyzny, nie jest
według nich godna uwagi, bo pewnie poślubiła go dla pozycji, pieniędzy, jest
utrzymanką. Na nic się zdają te wszystkie studia i dyplomy, w tym świecie
Lerato jest jedynie dodatkiem dekoracyjnym dla mężczyzny.
Gdy Lerato jest z
rodziną w Rustenburgu i przechadzają się razem ulicą, ludzie się przypatrują, kręcą głowami,
wytykają palcami. Niektórzy spluwają za nimi z odrazą. Biały mężczyzna z
czarną kobietą i wspólnym dzieckiem to dla wielu nadal rzecz nie do przełknięcia.
Lerato opowiada o
tym wszystkim lekko, z dużą dozą humoru, ale w pewnym momencie głos jej się
załamuje, a oczy wilgotnieją. Czuje się bezsilna, czasami nie wie już, jak ma
walczyć o swoją pozycję, o docenienie jej jako kobiety, która osiągnęła dużo
więcej poza poślubieniem białego Europejczyka i urodzeniem dziecka. Jest dużo
lepiej wykształcona niż większość tych mężczyzn, którzy ją ignorują, ale to
niczego nie zmienia. Czasem ma ochotę się poddać, ale jednak ambicja jej na to
nie pozwala. Rodzice nauczyli ją, że trzeba walczyć o swoje, nigdy się nie
poddawać i nie porzucać marzeń. Więc ona w dalszym ciągu chce wierzyć, że to
się zmieni, że jej córka nie doświadczy podobnego traktowania.
Lerato jest mimo
wszystko niepoprawną optymistką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz