sobota, 21 grudnia 2013

Nkandla-gate, czyli cyrk prezydenta Zumy

Od kilku miesięcy rosło napięcie wokół dochodzenia w sprawie Nkandla - miejscowości w prowincji KwaZulu-Natal, w której powstała posiadłość prezydenta Zumy. Już kilka lat temu media biły na alarm, że Zuma pompuje państwowe pieniądze w rozbudowę kompleksu, ale niewiele można było zrobić przy takim poziomie korupcji, jaki panuje w tym rządzie. Prezydent zbywał wszelkie zapytania mediów o źródła pieniędzy na takie przesięwzięcie albo wręcz zaprzeczał, że cokolwiek się tam w ogóle dzieje. Przedwczoraj jednak zostało potwierdzone, że przez ostatnie 4 lata Zuma wydał R200 milionów randów, czyli prawie 60 milionów zł, na Nkandlę. I są to praktycznie wyłącznie pieniądze podatników. Ludzie już się wcześniej złościli na tak oczywisty objaw korupcji, ale dopiero teraz rozpętała się prawdziwa burza spowodowana wyjaśnieniami, co właściwie zostało tam wybudowane i po co. Otóż okazuje się, że to, co wygląda jak wielki basen wcale nim nie jest: to tylko "basen przeciwpożarowy" (fire pool), czyli cud konstrukcyjny nieznany chyba dotychczas na świecie. Tu jeden z satyrycznych filmików na ten temat, bardzo dobry moim zdaniem. Zuma ma coraz więcej pożarów do gaszenia... 

http://mg.co.za/multimedia/2013-12-04-pimples-bring-me-my-nkandla-swimming-pool

Wszelkie ulepszenia na terenie posiadłości miały na celu ochronę prezydenta, dlatego trzeba było też wybudować lądowisko dla helikopterów, ogrodzenia pod napięciem, i z jakiejś bliżej nieznanej przyczyny - zagrodę dla kurczaków (tzw. kraal). Winę za wszelkie ewentualne nieprawidłowości bierze na siebie Minister Robót Publicznych. Wszystkie szczegóły budowy zostały właśnie opublikowane. Kierowniczkę budowy tymczasem zatrzymano na Seszelach w związku z podejrzeniami o fałszerstwo dokumentów bankowych (chciała założyć konta w banku BMI na Seszelach i zdeponować na nich kwotę 500 milionów euro rzekomo ulokowanych w funduszach w banku HSBC, tyle że HSBC nic o tym nie wie, pani złożyła fałszywą dokumentację...). Opozycja grzmi, że to skandal, prezydent powinien podać się do dymisji, jeśli z raportu wyniknie, że świadomie wprowadzał w błąd opinię publiczną. Ludzie mają wrażenie, że robi się z nich idiotów (nie po raz pierwszy). A wczoraj Zuma dolał jeszcze oliwy do ognia na spotkaniu z wyborcami w KZN. Otóż mówił o tym, jak ważny jest szacunek, i pod jak wielkim był wrażeniem ludu Venda, w którym zdarza się nawet, że kobiety klaszczą i padają na twarz, żeby okazać komuś szacunek. Gdyby nie miał już 4 żon, to by poważnie rozważył ożenek z kobietą Venda. Ha ha ha. (Jeśli ktoś nie słyszał nigdy śmiechu Jay-Z, bo tak się na niego mówi, to tu są takie małe manifesty polityczne: http://www.youtube.com/watch?v=RpjBJ0B2aaA i http://www.youtube.com/watch?v=Yo_HYNt6oew; a mój ulubiony stand-up comedian Trevor Noah robi sobie jaja z jego sposobu mówienia http://www.youtube.com/watch?v=Q12H1dpOwdE). Organizacje walczące o prawa kobiet ostro Zumę skrytykowały, komentarza od rzecznika prezydenta na razie jednak się nie doczekały.

RPA to bardzo ciekawy kraj, jeśli chodzi o kwestię wolności słowa. To, jak się mówi w mediach o prezydencie i innych prominentnych politykach, jak się z nich żartuje, i to czasem w dość niewybredny sposób, w życiu by nie przeszło w Polsce. Zaraz by się posypały pozwy o zniesławienie. Ale Zuma ma twardy tyłek i tak mocne miejsce na stołku, że w ogóle go to nie obchodzi, bo gadać to sobie ludzie mogą, ale niewiele mogą zrobić. Na razie. Kiełkuje jednak, i powoli rośnie w siłę, poczucie obywatelskiej odpowiedzialności za kraj. Jak już pisałam, może jeszcze nie w przyszłym roku się to przełoży na głosy, bo opozycja jednak jest słaba (dużo narzekania, ale żadnych konkretnych propozycji, jak chciałaby inaczej rządzić), natomiast kto wie... Przeciętny obywatel jest już coraz bardziej zmęczony i zniesmaczony tym kabaretem.

niedziela, 15 grudnia 2013

I po pogrzebie... Hamba kahle Tata Madiba!

Nie wiem, czy polska telewizja cokolwiek pokazywała (na gazeta.pl była tylko krótka wzmianka), ale dziś rano odbył się pogrzeb Nelsona Mandeli w Qunu - i jednak nie padało! Całe szczęście, bo miałam wizję księcia Karola i innych gości przewracających się w błocie... Desmond Tutu jednak był, choć nie obyło się bez kontrowersji wokół plotek, że nie został zaproszony. On jest bardzo otwartym krytykiem obecnego rządu, więc bardzo prawdopodobne, że tak chciano go ukarać, choć jak to sobie wyobrażano - nie mam pojęcia. W końcu to niezwykle szanowana i popularna postać, i jeden na najbliższych Mandeli ludzi. Jak już pisałam, tutejszy rząd to czasami naprawdę farsa.

Ulice Pretorii były dziś zupełnie puste, wszystkie sklepy pozamykane, nawet kościół tuż obok naszego osiedla chyba odwołał poranną mszę. Normalnie ciągną do niego tłumy, dziś rano nie było nikogo. Sama uroczystość w Qunu chyba się udała, choć poślizg był dość znaczny, prawie 2 godziny dłużej to trwało, niż planowano. Miała to być skromna rodzinna uroczystość, ale wyszło nieco inaczej: 4500 gości i jedno przemówienie za drugim. Dobrze, że chociaż samo złożenie trumny do grobu odbyło się bez kamer i w małym gronie. No i na szczęście nie wybuczano Zumy...

Jutro dzień wolny, Dzień Pojednania. Dość znamienne święto w świetle wydarzeń ostatniego tygodnia. Tylko nie jestem pewna, czy ANC to w pełni rozumie. Zobaczymy, co się teraz będzie działo. Ale co do jednego nie mam wątpliwości - nie będzie drugiego Zimbabwe i rzezi białych itp., bo to w ogóle nie jest tu problemem. Są za to coraz większe nierówności społecznie wśród czarnej ludności, a korupcja przeżera niemal wszystkie dziedziny życia. Z drugiej strony za to pojawiają się coraz to nowe możliwości rozwoju, nowe inicjatywy lokalne, inwestycje. Ludzie chcą po prostu żyć na lepszym poziomie, tak jak wszędzie, i mają coraz większą świadomość tego, że mogą zmienić swoje życie. Może i jestem niepoprawną optymistką, ale pozytywnego myślenia nigdy za mało :-) 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...